sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 90

  • 10 dni później
Te święta spędzamy sami w rodzinnym gronie. Tylko Ja, Niall i Anthony. Szczerze, to już nie mogę się doczekać bo zostały jeszcze tylko 2 dni. Niall robi dziś zakupy, choć wolałam iść sama bo bałam się co on tam kupi, a ja piekę pierniczki. Jest to jedna z naszych rodzinnych tradycji.
Gdy się obudziłam Niall'a już nie było. Nie tracąc czasu poszłam się przebrać, po  czym zeszłam do kuchni. Na blacie wyspy kuchennej widniała karteczka:
Kochanie, nie chciałem Cię budzić bo tak słodko spałaś. Anthony już nie spał, więc zabieram go ze sobą. Będziesz mogła popracować nad ciasteczkami w samotności. 
Kocham, twój Nialler x!
Odłożyłam liścik i zabrałam się za pieczenie, zajęło to więcej czasu niż przewidywałam. Akurat gdy wyciągałam ostatnią blachę z piekarnika  do domu wszedł obładowany Niall.
-Kochanie, mogła byś?
-Jasne-Podbiegłam do niego, zabrałam Antosia i kilka toreb.
-Wiedziałam, że to nie był dobry pomysł-Zaśmiałam się.
-Przynajmniej przy mnie masz pewność, że nigdy nie umrzesz z głodu-Wystawił język.
-Już dobrze, dobrze ogarnij to, a ja zaniosę Antosia do łóżeczka, bo już zasypia.
-Zobacz, czyż nie słodko ?-Niall trzymał na rękach Teodora"Boo" w ubraniu małpki. Zaczęłam się śmiać
-Nie podoba się ?
-Jasne, że podoba jest taki słodki.
-Jak ja-Wystawił język
-Tak, jak ty-Ukradłam mu buziaka-A teraz zapraszam Cie na pierniczki.
-W takim razie będzie nam jeszcze potrzebne to-Z lodówki wyciągnął karton mleka.
-Oh jak ty mnie dobrze znasz...-Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy delektować się wspaniałym wypiekiem.
-Niall, nie chcę Cię denerwować czy coś, ale my nadal nie mamy choinki.
-Wiem skarbie, przecież to najważniejszy element świąteczny. Jutro po nią pojadę, będzie ogromna i będzie wspaniale pachniała.
-Jak ja kocham twoją wyobraźnię, a kiedyś myślałam, że to moja jest niesamowita, tylko, że moje wyobrażenia się spełniły. Mam wspaniałego męża, syna, przyjaciół. Wszystko o czym kiedykolwiek mogłam zamarzyć.-Niall podszedł do mnie od tyłu i objął mnie.
-Moje marzenia też poniekąd się spełniły-Odgarnął k=mój kosmyk włosów za ucho i delikatnie pocałował w policzek.
-Jak to poniekąd ?
-Chciałbym mieć jeszcze, może nie teraz, może w przyszłości. Całą gromadkę dzieci. Wiesz taka rodzina jak z obrazka.
-Aww naprawdę ?-Spojrzałam mu prosto w oczy-Teraz kocham Cię jeszcze bardziej-Z tej pięknej chwili wyrwał nas płacz Antosia.
-Oj, już idę.
-Nie, poczekaj ja pójdę.
-Dziękuję skarbie.
Dzień minął wspaniale, wieczorem wybraliśmy się jeszcze na spacer z Teodorem"Boo"
~~Dziś to ja postanowiłam wstać wcześniej, by przygotować śniadanie i dopiąć wszytko na ostatni guzik przed jutrem. Oczywiście najpierw poszłam się ubrać: http://allani.pl/zestaw/645381. Gdy wychodziłam z łazienki zauważyłam, że Niall już wstał.
-O kochanie, wstałeś już ?
-Tak nie mogłem jakoś spać.
-W takim razie zapraszam do kuchni, zrobić Ci śniadanie.
-Uhhu.
-Chodźmy już-Zaśmiałam się
-Smacznego podsunęłam mu po chwili talerz z jedzeniem ?
-A ty ?
-Jakoś nie mam apetytu, a poza tym za chwilę są święta więc się najem.
-No niech Ci będzie, tylko mi się nie głodź.
-Nie mam zamiaru, zresztą przy tobie się nie da.
Po śniadaniu Niall pojechał jak obiecał po choinkę, a ja zaczynałam powoli przygotowywać świąteczne potrawy.
Zbliżała się już 18, a Nialla nadal nie było, zaczynałam się niepokoić. Już chciałam do niego zadzwonić, gdy nagle wszedł do domu z ogromną choinką.
-Kochanie, co tak długo ?
-Nie mogłem się zdecydować, i jak podoba się ?
-Tak jest prześliczna-Cmoknęłam go w policzek.
-Wiedziałem, że Ci się spodoba. A gdzie Antek ?
-Śpi już, chociaż pewnie choinka by mu się spodobała.
-Trudno, zobaczy jutro, a teraz zabieramy się do pracy ?
-Tak, tylko przygotuję nam gorącą czekoladę, bo pewnie wymarzłeś tam.
-Oczywiście. W takim razie pójdę już po ozdoby.
Po około 2 godzinach udało się nam ją ustroić, wyglądała nieziemsko. Sięgała aż pod sam sufit, a po mieszkaniu unosił się piękny zapach lasu.
Wieczorem gdy obudził się już Anthony, Niall wyjął gitarę i zaczął grać i śpiewać dla nas kolędy.
Tak te święta zapowiadały się wspaniale, nie mogłam się już doczekać jutrzejszego dnia.
~~To już dziś, chociaż to dopiero wstęp do świąt. Dziś wstałam zdecydowanie wcześnie, aby zdążyć przygotować wszystkie potraw na czas. Około godziny 11, do kuchni przyszedł Niall z Antosiem.
-O wstały moje śpiochy.
-Przy takim zapachu nie dało się dłużej-Na przywitanie,czule mnie pocałował.
-Mam nadzieję, że będzie wam równie dobrze, jak i pachniało.
-Ja jestem tego pewien-Zaśmiał się
-Jeżeli chcesz oczywiście chcesz, możesz mi pomóc.
-Jasne, co mogę zrobić ?
-Pokrój tamtą marchewkę-Wskazałam mu ją moimi brudnymi od ciasta dłońmi.
-Tylko tyle, wiesz co-Obrócił się do mnie plecami, robiąc przy tym obrażoną minę.
-No dobrze w takim razie pomóż mi w pieczeniu.
-Jeah -Podbiegł do mnie i wziął na ręce.
-Niall, nie proszę. Puść mnie, ubrudzę Cię mam całe ręce w cieście.
-A co mi tam, lubię ciasto-Zaczął mnie całować, ie pozostając dłużną odwzajemniłam to pozostawiając mu po tym policzki całe w lukrze.
-Kocham Cię wiesz ?
-Wiem skarbie-Jeszcze raz go cmoknęłam-A teraz możesz mnie już puścić- Wyszczerzyłam zęby
-Dla ciebie wszytko.
Po skończonym gotowaniu. Niall nakrył pięknie do stołu. Wszystko przygotowaliśmy jak najlepiej się dało i poszliśmy się przygotować do kolacji.
Horan przygotował mi odprężającą kąpiel, mogłabym tak spędzić resztę dnia, lecz do wieczerzy zostało coraz mniej czasu do wieczerzy. Niechętnie wyszłam z wanny, do garderoby by wybrać jakiś strój.
-Tak, to będzie idealne.
-Kochanie, nie strasz mnie tak. Chcesz żeby twoja żona dostała zawału i to jeszcze w święta.
-Jasne, że nie-Podszedł do mnie i objął-We wszystkim będziesz wyglądać wspaniale.
-Dziękuję, a teraz już wyjdź. Chcę zrobić Ci niespodziankę.
-Jasne-Gdy wyszedł dokończyłam kompletowanie stroju. W końcu  zdecydowałam się na to: http://allani.pl/zestaw/646807. Po krótkiej chwili, wszyscy razem zasiedliśmy do stołu.
-To co, czas na prezenty ?-Zaproponował Horan.
-Jasne, ja pierwsza-Podeszłam do choinki i wyciągnęłam spod niej prezent dla Nialla.
-Proszę skarbie, mam nadzieję, że się spodoba-Jak to Horan z ogromnym zaciekawieniem spojrzał do paczki.
-Kochanie, nie musiałaś, ale przepiękne dziękuję Ci bardzo. Teraz moja kolej-Podał mi pięknie zapakowane pudełko z wielkim uśmiechem na twarzy. Z zaciekawieniem otworzyłam
-Jej kochanie, mówiłam Ci, że mi niczego nie trzeba.( zegarek   bransoletka)                     
-Jak to nie, ostatnio przecież Anthony zrzucił twój zegarek i cały się popsuł, no a bransoletka, po prostu wiedziałem, że Ci się spodoba.
-Ale i tak dziękuję-Cmoknęłam go w policzek.
-O prawie bym zapomniał -Z kieszeni wyciągnął małe czerwone pudełeczko- To miał być prezent na naszą pierwszą rocznicę, ale te wszystkie sprawy związane z pogrzebem, no i zapomniałem.
-Jaki piękny-Wziął moją dłoń i nałożył mi go palec. Oczywiście nasz malec też dostał od nas prezent, a następnego dnia poszliśmy odwiedzić naszego Louiego.
________________________________________
I jak ? Podoba się . Mam nadzieję, że tak, Miałam już powoli kończyć to opowiadanie, ale wpadłam na jeszcze pewien pomysł, nie wiem czy się wam spodoba, bo będzie trochę smutne,chociaż Lena i Niall przeszli już dużo.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 89

  • Dwa miesiące później
 Do świąt zostały trzy tygodnie.Szczerze, to nie mogę się już doczekać, te święta zapowiadają się znakomicie, w przeciwieństwie do poprzednich. Anthony, powoli zaczyna chodzić, szkoda tylko, że Niall nie może tego zobaczyć. Dwa tygodnie po tym jak wróciliśmy z Seszeli wylecieli do Kanady i Meksyku. Oczywiście gdy czas pozwala organizujemy wideo konferencje, a mały wtedy śpi, ale najważniejsze jest to, że wracają już za tydzień. Dziś wybieram się z mamą na świąteczne zakupy, mam nadzieję, że pomoże mi z wyborem prezentu dla Nialla, bo nie mam bladego pojęcia, a Anthony pobędzie trochę z dziadkiem :D
Ubrałam i nakarmiłam Antka, również siebie i pojechałam do moich rodziców.
Po długim zastanowieniu się i pomocy mamy oczywiście udało wybrać mi się prezent: Supry oraz Zegarek.
Do domu wróciłam dość późno, od razu położyłam Anthony'ego do łóżeczka i sama udałam się spać, lecz co mnie zdziwiło nigdzie nie było Beniamina, a zawsze bez wyjątku spał z nami na łóżku, więc poszłam go poszukać, nie mogłam go nigdzie znaleźć, aż nie zeszłam do kotłowni. Beniamin leżał bez ruchu na swoim kocyku, bez wahania chwyciłam po telefon i zadzwoniłam do weterynarza.
-Wydaje mi się, że tej nocy może już nie przeżyć, mimo to, że jest dosyć młodym psem, proszę spróbować podać mu jakieś jedzenie i leki, ale jak mówiłem nie jetem pewien.
-Dobrze, w takim razie dziękuję bardzo, do widzenia.
Było mi bardzo smutno, tego psa dostałam na urodziny do Nialla był taką jakby naszą małą oznaką miłości, towarzyszył nam od początku. Nie chciałam żeby był tutaj tak samotny, więc przeniosłam go do sypialni. Nie mogłam spać całą noc, on z resztą też tak jakoś sapał, nie mogłam patrzeć jak się męczy, aż w końcu zdechł, ale było to już nad ranem. Rano, zadzwoniłam po tatę, aby go zakopał, i tak zrobił.
Po południu dzwonił też Niall, poinformowałam go i oczywiście było mu smutno, ale nie mogliśmy długo rozmawiać, ponieważ czekał ich ostatni koncert.
Wieczór spędziliśmy z Danielle i Eleną  one również nie mogą doczekać się przyjazdu chłopców, w końcu nie było ich ponad dwa miesiące.
~~Dzisiejszy dzień postanowiłam spędzić biernie, co najwyżej wybiorę się z Antosiem na spacer .
Zaczęłam go od codziennej toalety i długiego zamyślenia w co się ubrać.
W południe poszłam na spacer tak jak sobie obiecałam, a wieczorem gdy położyłam już spać Anthony'ego usiadłam na sofie z laptopem i zadzwoniłam do Niall'a.
-Hej, skarbie jak tam po ostatnim koncercie ?
-Hej. Było świetnie i nie mogę się już doczekać powrotu do domu.
-Strasznie się cieszę, musimy wytrzymać jeszcze tydzień.
-Tak, ani się nie obejrzymy, a ten czas minie. A co tam słychać u naszego malca ?
-Wszystko dobrze, właśnie przed chwilką zasnął.
-Skarbie, ja będę już kończył bo chłopcy chcą iść na  kręgle, więc do zobaczeni.
-Paa kochanie, życzę Wam udanej zabawy,-Rozłączyłam się i poszłam wziąść relaksującą  kąpiel.
Gdy obudziłam się następnego dnia poczułam, że ktoś... liże mnie po twarzy. Strasznie się wystraszyłam, otworzyłam oczy a tam, przepiękny szczeniaczek.
-O jest maluszku, skąd ty się tu wziąłeś ?-Wzięłam go na ręce-Wyglądasz jak Boo.
Na początku myślałam, że to prezent od mamy. Zeszłam z nim na dół,a w kuchni był Niall. Odłożyłam psa i pobiegłam do Niall'a.
-Kochanie, co ty tu robisz?-Rzuciłam mu się na szyję.
-Niespodzianka! Nie mieliśmy już nic do roboty, a jak wczoraj mówiłem, że idziemy na kręgle, to wybieraliśmy się na lotnisko, a tak w podoba Co się prezent ?
-Taak, jest wspaniały i przypomina Boo.
-Wiem, dlatego go zaadoptowałem, bo wiem, że zawsze Ci się podobały.
-Kocham Cię, wiesz ?-Jego odpowiedzią był pocałunek.
-Wiem, a teraz proszę-Odsunął mi krzesło-Przygotowałem śniadanie.
-Dziękuję, ale to ja powinnam była to zrobić.
-Oczywiście, że bym Ci nie pozwolił. Smacznego.
-Naprawdę było przepyszne-Włożyłam nasze talerze do zmywarki.
-Skarbie-Niall podszedł do mnie od tyłu i objął-Pójdę po Anthony'ego i wybierzemy się na spacer.
-Dobrze-Odwróciłam się w jego stronę-W takim razie ja pójdę się przebrać. Wyrwałam się z jego objęć i pobiegłam do garderoby. Z racji tego, że w Londynie zaczął padać śnieg musiałam założyć coś cieplejszego.
-Jak widzę gotowi, więc możemy iść.
 -Oczywiście.
-Czekajcie,prawie zapomnieliśmy o psie- Zapięłam mu smycz i mogliśmy już iść.
-A tak wg jak chcesz go nazwać ?
-Nie wiem, może Teodor ?
-Świetnie, Teodor "Boo"
-Dokładnie-Niall prowadził wózek, a ja Teodora i poszliśmy w kierunku parku.
-Jak tu pięknie, zimą. Wszytko przykryte białą pierzynką.
-Tak, a co najlepsze do świąt zostały jeszcze niecałe 2 tygodnie.
-Kochanie, może wrócimy już do domu bo robi się zimno, a nie chcę, żeby Antoś się rozchorował.
-Jasne. Rozpalę w kominku i wypijemy po kubku gorącej czekolady-Objął mnie.
-Jak ty mnie dobrze znasz-Ukradłam mu buziaka w policzek.
________________________________________
Przeprasza, że tak długo nie pojawiał się rozdział, bo jutro będzie już 2 tygodnie, ale byłam chora i nie dałam rady, ale za to mam nadzieję, że się spodoba ;P

/Klaudzia xx <3

wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 88

-Szkoda, że już jutro wyjeżdżamy-Oparłam głowę o ramię Niall'a.
-Tak, to zdecydowanie nasze najlepsze wakacje-Objął mnie-Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wrócimy.
-Kochanie, zaraz wrócę tylko sprawdzę co u Anthony'ego
-Dobrze czekam, a przy okazji spróbuję podtrzymać ogień--Wróciłam po chwili, a Niall dokładał drewno do  ognia.
-I jak tam ?
-Dobrze śpi jak aniołek
-Świetnie, mamy ten ostatni wieczór tylko dla siebie-Siedzieliśmy przy ognisku, obok naszego domku, wszystko wyglądało tak pięknie, ciemna noc i szumiące fale oceanu uderzające o pobliskie skały, dodawały większego uroku. Te chwile są spełnieniem wszystkich moich marzeń. Niall, Anthony, przyjaciele, świetna praca. Wszystko co najlepsze przydarzyło się właśnie mi, jedyna co pozostało to dziękować Bogu za tak wspaniałe życie
-Kotku, co jest? Jesteś jakaś nieobecna
-Przepraszam, ale myślałam o moim życiu i doszłam do wniosku, że ty i Anthony to mój największy skarb.
-To ja tak powinienem uważać, gdyby nie ty nie wiadomo co by się teraz ze mną działo, znając mnie cały czas bym imprezował i nie umiał się ustatkować, a tak to mam piękną żonę i wspaniałego syna. Wszystko co ja mógłbym sobie wyobrazić. Dziękuję-Przytulił mnie i pocałował.
Wieczór minął nam wspaniale, Niall później przyniósł gitarę i zaczął dla mnie grać, po prostu coś niesamowitego.
~~~~
 -Niall, kochanie wstawaj, bo spóźnimy się na samolot-Próbowałam go obudzić.
-Kotku, jeszcze chwila -Zakrył się kołdrą jeszcze bardziej.
-No, ok to pójdę zrobić śniadanie...
-Oj, kocham Cię
 -Ale ty, ubierz Anthony'ego
-Yhm...-Zmarszczył nos
-Też Cię kocham-Wyszłam z pokoju i udałam się w stronę łazienki, jak zawsze zaczęłam od codziennej toalety i ubrania się.  Następnie zeszłam do kuchni i zaczęłam przyrządzać śniadanie, gdy już kończyłam do pomieszczenia wszedł Niall niosący na rękach Anthony'ego
-O, już jesteście właśnie miałam was wołać- Wzięłam mu Anthony'ego i posadziłam na specjalnym krzesełku
-Przecież wiesz, że mnie nie musisz wołać, ja wyczuwam jedzenie moim super nadnaturalnym węchem-Zaczęliśmy się śmiać.
-A, no tak zapomniałam, a teraz siadajcie i życzę smacznego.
Po śniadaniu zaczęliśmy się pakować, a już około 15 byliśmy już w drodze do Londynu.
-Tak było naprawdę wspaniale, ale nie ma to jak w domu-Zostawiłam walizkę w przedpokoju i udałam się na kanapę do salonu.
-Tak, masz rację-Usiadł obok mnie, usadowiając Anthony'ego na swoich kolanach.
-Oj, moja słodka żabko-Uśmiechnęłam się do niego i połaskotałam po brzuszku na co on zaczął się słodko śmiać.
-Jaki on słodki-Rozczulił się Niall
-Tak zdecydowanie, jak tatuś-Cmoknęłam go w policzek
-Chyba mamusia-Puścił do mnie oczko
-W takim razie nie będę się sprzeciwiała.
-Haha i dobrze.
Resztę dnia spędziliśmy na rozpakowywaniu się, a wieczorem odwiedziliśmy moich rodziców i poszliśmy na grób Louiego <3
_______________________________________________
I jak podoba się ? Mam ogromną nadzieję, że ta. Nie pogardzę waszymi komentarzami, więc śmiało możecie je pisać, nie obrażę się ;)

/Klaudzia xx <3