czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 93

Dalsze miesiące ciąży wyglądały tak samo, ciągłe wizyty u lekarza, leki i jeszcze raz leki.
Teraz jestem w 7 miesiącu ciąży, dziś idziemy z Niallem na kontrolę , ponieważ mój organizm jest strasznie osłabiony, przez małą. Tak to będzie dziewczynka.
-Niall możemy już wychodzić.
-Na pewno ? Nie zmarzniesz, jesteś tak cienko ubrana.
-Niee, przecież idziemy tylko do samochodu, nie martw się tak-Niall stał się teraz taki opiekuńczy, nie mówiąc, że wcześniej nie był. Widać, że bardzo się martwi.
W klinice, było pełno szczęśliwych, uśmiechniętych wręcz radosnych mam i przyszłych tatusiów, tyko od nas było można wyczuć promieniujący smutek. Na całe szczęście nie musieliśmy długo czekać w poczekalni.
Pierwsze co to USG. Leżałam na kozetce, trzymając Niall'a za ręce i wpatrując się w malutką fasolkę z rączkami i nóżkami. W pewnym momencie poczułam ogromny ucisk w pod brzuchu, straciłam świadomość, jedyne co pamiętam to przerażoną minę Horana, oraz natłok lekarzy.
-Słyszy mnie pani ?-Usłyszałam ocucający głos lekarza. Pokiwałam tylko głową na "tak"
-Pani stan się pogorszył, musieliśmy wywołać poród, by dziecko w ogóle przeżyło-Po tym co usłyszałam byłam cała oblana łzami z natłokiem samych najgorszych myśli w głowie. Niall stało obok mnie wpatrując się tępo w to wszytko, również z łzami w oczach.
Po chwili wszystko się zaczęło, ogromny ból, krzyki, aż w końcu udało się. 14 października o 22.13 na świat przyszła nasza córeczka.
-Gratulacje-Lekarz dał mi na ręce malutkie dziecko, nie mogłam w to uwierzyć, to cud udało się.
-Jak ją nazwiemy ?
-Może Miracle czyli cud
-Wspaniale-Teraz nasze łzy stał się łzami szczęścia, chociaż dalej nie wiedzieliśmy czy jest zdrowa.
Pielęgniarki zabrały naszą maleńką Miracle, na badania , a nam pozostało tylko czekać.
Na całe szczęście nie wystąpiły żadne komplikacje, więc od razu byłam przeniesiona na zwykłą salę. Ledwo co, po porodzie odwiedzili nas chłopcy z Dan i El. 
Miracle nie widziałam, aż do następnego dnia rano, nie mogłam spać, bardzo się martwiłam. 
Lecz następnego ranka, wszytko się wyjaśniło, do przyszedł po nas lekarz i zaprowadził pod salę z inkubatorami i pokazał gdzie leży nasze dziecko.
-Miłe wieści, państwo Horan. Wasza córka jest zdrowa, ale musi zostać na obserwacji, z tego powodu iż jest wcześniakiem, lecz najważniejsze, że jest zdrowa-Obwieścił nam tę wspaniałą wieść po czym odszedł.
-Niall... nie wierzę-Rzuciłam mu się na szyję, a z oczu popłynęły strumienie łez.
-To prawdziwy, cud... nasza Miracle.
__________________________
Bardzo was przepraszam, że musiałyście tak długo czekać i że rozdział jest taki krótki, ale mam nawał pracy i ciężko jest mi się ze wszystkim wyrobić na czas, mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;) Ale, że też podoba wam się takie rozwiązanie tej sytuacji, oraz  bardzo dziękuję za komentarze, nawet nie wiecie jak to pobudza do pracy i mówi, że ktoś te wypociny jednak czyta :P  Dziękuję ;*

3 komentarze:

  1. AAAAAAAAA cudny wszyscy zdrowi *.* cieszę się że tak się skończyło :* (ten rozdział oczywiście) :* czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. A już chciałam się obrazić za kolejne tragedie. Nawet za kare nie komentowałam Ci ostatniego rozdziału(ZŁA JA).
    Cieszę się z takiego zawrotu akcji. Po prostu dzisiaj krzyknęłam na cały dom "one przeżyły", a moja mama zasugerowała że psycholodzy w dzisiejszych czasach nie są tacy drodzy...
    Ale koniec rozpisywania się. Rozdział genialny jak zwykle i czekam na nexta!
    Pozdrawiam, Lena<3

    OdpowiedzUsuń
  3. *rozdziałów
    Nie komentowałam ostatnich rozdziałów bo zapomniałam o moim szlabanie na wszystko za... nie ważne, ważne że nie wywalili mnie ze szkoły :)
    Nawet nie pytaj... eh...
    I znowu się na rozpisywałam, jeszcze raz sorka, genialnie piszesz i oby tak dalej!
    Znowu Lena <3

    OdpowiedzUsuń