wtorek, 15 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 85

Niall zaproponował mi gorącą kąpiel, co okazało się być dobrym pomysłem. Przebrałam się w coś luźniejszego  i zeszłam do niego do salonu.
-Pomogło?-Usiadłam koło niego i objął mnie ręką
-Na całe szczęście tak-Posłałam mu ciepły uśmiech, po czym wtuliłam się w jego tors.
-Gdzie Anthony ?!
-Na całe szczęście śpi, ale za chwilę będę musiała mu dać leki-Lekarz kazał mu dawać jakieś syropy osłonowe, na wszelki wypadek, bo miał kontakt z Louiem
-To ja już po niego pójdę
-Dobrze, idź..
-Nie spał już
-W takim razie świetnie, zaraz przyniosę leki
-Mogę ja ?!
-Śmiało-Miał w oczach taką radość, mimo smutku z drugiej strony, było widać, że jest dumny z tego, że jest ojcem i stara się spełniać swoje obowiązki.Po tym, Niall wziął Anthonego, rozłożył koc na środku pokoju i  zaczął się z nim bawić w miarę możliwości, zaczął czytać, przynosić różne maskotki. Wyglądało to tak słodko, że wzięłam kamerę i zaczęłam kręcić, zrobiłam jeszcze kilka zdjęć, aby mieć jakieś pamiątki z jego, już samotnego dzieciństwa. Zaczął mu również grać na gitarze, co sprawiło, że zasnął.
-Kochanie, Anthony już zasnął-Powiedział ciszej
-Już go zabieram-Zaniosłam go do jego pokoju i wróciłam do Horana, który już siedział w kuchni.
-Kochanie. tak właśnie myślałem, jak będzie już wystarczająco duży, powiemy mu o tym, że miał brata ?
-Nie wiem, ale chyba raczej tak, lepiej żeby dowiedział się od nas, niż od kogoś innego.
-Tak, no to jutro przejdziemy się z nim na spacer i wstąpimy na cmentarz
-Yhm- Teraz gdy ktoś mówi o tym miejscu, albo po prostu o Louim to czuję pustkę w sercu, ale staram się być silną i nie płakać przynajmniej przy Louim.
-To może zrobimy jakąś kolację ?!
-Z miłą chęcią, głodna już jestem.-Zrobiliśmy  zapiekankę serowo ziemniaczaną, a wieczorem wyszliśmy jeszcze na spacer  z Beniaminem.


W nocy śniły mi się jakieś koszmary, cały czas miałam przed oczami Anthonego. Ciągle płacze, jest po prostu chory, a ja nie mogę mu pomóc, gdy proszę o pomoc, nikt mnie nie słyszy. Nagle się obudziłam, pobiegłam szybko do pokoju Anthonego sprawdzić, czy nic mu nie jest, na całe szczęście nie było, więc poszłam do kuchni napić się czegoś. Wyciągałam właśnie mleko z lodówki, gdy od tyłu zaszedł mnie Niall
-Kochanie czemu nie śpisz ?
-Miałam okropny sen,  śniło mi się, że Anthony też zachorował, a ja nie mogłam w żaden sposób pomóc, a wszyscy się ode mnie  odwrócili.
-Skarbie, nigdy się tak nie stanie, przenigdy nikt się od ciebie nie odwróci- Przytulił mnie i pogładził po głowie, a ja odpowiedziałam mu na to uśmiechem.Wypiliśmy sobie po szklance ciepłego mleka i poszliśmy z powrotem spać.

Następnego dnia, gdy wstałam Nialla już przy mnie nie było, poszłam więc po Anthonego, żeby go nakarmić, lecz jego też nie było, ale słyszałam z kuchni jakieś odgłosy, więc to pewnie musieli być moi chłopcy. Poszłam się przebrać i umalować, po czym zeszłam do kuchni z której oczywiście unosiły się przepiękne zapachy.
-O kochanie wstałaś już.-Podszedł do mnie i pocałował.
-Przy takich zapachach nie dało się dłużej-Podeszłam do Anthonego, który siedział na specjalnym stołeczku przy wyspie kuchennej.
-Kotku głodny jesteś?-Cały czas się śmiał, wyglądał tak uroczo.
-Kochanie, już go nakarmiłem-Wtrącił Niall.
-Naprawdę Cię kocham, wiesz ?
-Oczywiście, a teraz siadajmy  i smacznego.
-Smacznego-Na talerzyku, widniał przepysznie wyglądający posiłek, smakował tak jak wyglądał, czyli znakomicie.
-To ja ubiorę Anthonego i idziemy ?!
-Tak, a w między czasie włożę naczynia do zmywarki.

-Niall, poczekaj tu z Anthonym, a ja wskoczę do kwiaciarni.
-Ok, czekam.
Wybrałam szybko przepiękny bukiet na grób naszego  Aniołka.
Na cmentarzu oczywiście nie obyło się bez łez, przed oczami miałam cały czas Louiego, gdy umierał, nasz niewinny mały aniołek. Najbardziej podobały mi się napisy wyryte na małym nagrobku "Zawsze będziemy o tobie pamiętać nasz loczku" wymyślone przez Nialla, przez które od razu pojawiał się uśmiech na twarzy.
Zapaliliśmy  światełko i zostawiliśmy kwiaty obok tuzinów innych światełek od fanów, co było ogromnym wsparciem. Następnie poszliśmy z naszym synem na spacer, a po nim do moich rodziców, gdzie spędziliśmy resztę dnia.

To już dziś moje kolejne urodziny. Z jednej strony się cieszyłam bo stawałam się doroślejsza, przynajmniej z pozoru, a z drugiej czas tak szybko mijał, jak i te wszystkie wspomnienia.
W tym roku postanowiłam, że nie będę obchodziła urodzin ze względu na śmierć Anthonego.
Dzień zaczęłam od  przygotowania się i zjedzenia śniadania z Niallem i Antkiem.
Wieczorem przyszła Dan z Liamem, Lou i El, Zayn i Pezz oraz Harry, Chociaż mówiłam, że nie robię przyjęcia i tak przynieśli prezenty, no ale cóż spędziliśmy dzień w miłym towarzystwie.
-O mało nie zapomniałem, zaraz wracam-Powiedział Niall po czym udał się do naszej sypialni, wrócił po krótkiej chwili.
-Kochanie, kupiłem to zanim umarł nasz Antek, na twoje urodziny i teraz nie wiem co zrobić-Dał mi bilety lotnicze.
-Dwutygodniowy lot na Seszele ?
-Lećcie, to wam dobrze zrobi, odpoczniecie od tego wszystkiego-Proponowała Dan
-Tak przyda wam się to.-Poparła ją El i Pez.
-A więc ?-Zapytał
-No dobrze-odpowiedziałam niepewnie.
-W takim razie wylatujemy za dwa dni.
-Dosyć szybko, ale jakoś sobie poradzimy.
Następnego dnia udaliśmy się na zakupy, a już jutro wylatujemy.
_________________________________
Przepraszam, że tak późno, ale przez przypadek usunęłam tego bloga, ale dzięki pewnej osobie udało mi się go odzyskać, więc bardzo dziękuję. Była bym wdzięczna za komentarze :*

/Klaudiza xx <3

4 komentarze:

  1. Hej zapraszam czesciej do siebie, bede pisac recenzje i konkursy, bede rowniez czesciej o Tobie wspominac na moim blogu. Tylko wpadaj czesciej i zostawiaj po sobie komentarz http://yoursmmille.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. em czytam tego bloga od początku i powiem Ci że fajny , ale w tym rozdziale trochę namotałaś z imionami . Jak coś to sorry ale nie dawało mi spokoju. ale tak ogólnie to świetny blog ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rycze cały czas <33 :"( Pięknie piszesz :))

    OdpowiedzUsuń