wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 87

Dni mijały tutaj bardzo szybko, ani się nie spostrzegliśmy, a do wylotu zostały nam tylko dwa dni, niestety ;( No ale trudno, nic co jest piękne nie trwa wiecznie. Postanowiliśmy z Niallem, że wrócimy tu za rok, bu jakoś przywołać te piękne wspomnienia.
Dzisiejszego dnia chcieliśmy po prostu odpocząć sobie od wszystkiego, a na pewno od plaży bo jesteśmy strasznie spieczeni, ale możliwe, że wybierzemy się jeszcze na spacer.
Gdy wstałam chłopcy urzędowali już w kuchni, przez co nie mogłam już spać. Zanim do nich zeszłam ubrałam się, uczesałam i umalowałam.
-Hej! Skarby wy moje-Podeszłam do każdego i przywitałam ich buziakiem.
-Już wstałaś ?!
-Nie da się ukryć, że hałasowałeś.
-Ja ?
-A te garnki, które ci wypadły z szafki ?!
-No w sumie to masz, rację, ale w zamian za to, twój mąż przygotował pyszne śniadanie-Odsunął mi krzesło od stołu i dał znak, abym usiadła.
-Dziękuję. Mam nadzieję, że będzie smakowało równie dobrze, jak wygląda.-Usiadłam.
-Oj uwierz, nie zawiedziesz się.
~~~
-O tak, nie zawiodłam się, a w zamian za to dziś ja posprzątam po śniadaniu.
-W takim razie, zabiorę Antosia na taras i się nim zajmę.
-Będzie wspaniale-Podziękowałam mu za to buziakiem i zabrałam się za sprzątanie .

-Kochanie może już skończysz?-Podszedł do mnie od tyłu i objął w tali
-Z miłą chęcią, tylko dokończę zmywać...
-Zostaw już to i chodźmy do ogrodu, przecież to ostatni dzień tutaj-Wziął  mnie na ręce
-Niall, proszę puść mnie, zaraz spadnę-Krzyczałam do niego śmiejąc się przy tym. Po chwili położył mnie na kocu, gdzie "leżał" Anthony, po czym usiadł obok mnie.
-I to rozumiem, tak powinniśmy spędzić większość naszego życia-Wziął na ręce Anthonego, po czym drugą objął mnie. Nie czekając ani chwili dłużej, oparłam się głową o jego ramię.
-Tak, zdecydowanie tak.-Poczułam, że w tej chwili jest po prostu wspaniale, po prostu czułam się szczęśliwa.
-Kochanie, a może wybierzemy się z małym teraz na spacer ? I może jakiś obiad-To ostatnie powiedział ciszej.
-Ty tylko o jednym, ale spacer jest świetną alternatywą.
Najpierw spełniliśmy marzenie Niallera, czyli poszliśmy na obiad, a następnie na dłuugi spacer po molo.
W pewnym momencie coś przykuło moją uwagę, była to matka z dziećmi, a dokładniej mówiąc byli to bliźniacy, ledwo gdy ich spostrzegłam, ponownie poczułam rozdarte, serce, tak bardzo brakowało mi Louiego. Łzy samoczynnie zaczęły płynąć z moich oczu. Gdy Niall to zauważył od razu je otarł.
-Nie płacz skarbie, proszę cię-Przytulił mnie najmocniej, jak się tylko da. Zobaczyłam, że w przepięknych błękitnych oczach Niallera, też kręci się łezka, ale próbował być silny dla mnie, za co bardzo go podziwiałam.
-Nasz kochany Louie -Powiedziałam głucho i mocno ścisnęłam jego t-shirt.
-Lenuś, jemu jest tam pewnie dobrze-Skierował mój wzrok ku górze-Na pewno bardzo nas kocha i wierzy, że jeszcze kiedyś się zobaczymy.
-Dziękuję-Popatrzyłam mu głęboko w oczy-Dziekuję, że uczyniłeś moje życie lepszym, a nawet gdy, coś jet nie tak to próbujesz, za wszelką cenę to naprawić, chociażby swoim uśmiechem, naprawdę dziękuję-Jego odpowiedzią był po prostu wielki, głęboki i namiętny pocałunek.
_____________________
Co myślicie ? Liczę na komentarze:D Tak historia dobiega już końca, więc mam nadzieję, że wam się spodobała, a te ostatnie rozdziały, które niedługo się pojawią, spodobają się jeszcze bardziej ;)
Zaczynam  już pisać drugie opowiadanie, mam nadzieje, że również się wam spodoba, zostawię wam linka. Na radzie są tylko bohaterowie, ale możliwe, że jeszcze dziś pojawi się prolog :D
http://itallstartedfromthedance.blogspot.com/
/Klaudzia xx <3

1 komentarz:

  1. Boski <3 Czekam na nn :)
    W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    http://reason-to-smilex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń