środa, 2 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 83 Dla mojej przyjaciółki Julii xx

I tak nie mogłam zasnąć, więc postanowiłam się ubrać i z powrotem pojechać do szpitala.
Na całe szczęście w Londynie o 2 w nocy nie ma korków, więc po pół godzinie udało mi się dojechać.
Niall cały czas czuwał, siedział w jego sali przy łóżku
-Kochanie, dlaczego przyszłaś ?!
-Nie mogłam pozwolić sobie na bezczynne siedzenie w domu, wolę być tu z wami-Odpowiedział mi na to uśmiechem, usiadłam obok niego, a on otulił mnie ręką.Po pewnym czasie udało mi się nawet zasnąć i uciec na chwilę od rzeczywistości, lecz po chwili coś mnie z tego wyrwało. Maszyny nagle zaczęły piszczeć, nie wiedziałam co robić spojrzałam wystraszona na Nialla, a po chwili do sali wbiegli lekarze i kazali nam wyjść.
Ze strachu wtuliłam się w Horana i zaczęłam płakać
-Nic mu nie będzie prawda ?!
-Nie, zobaczysz wszytko będzie dobrze-Pocałował mnie w głowę.
Lekarze długo nie wychodzili, zaczęłam się jeszcze bardziej martwić, wyszli dopiero po jakiejś półgodzinie, szybko do nich podbiegliśmy
-I co z nim ?!
-Bardzo mi przykro, ale..-Do moich oczu napłynęło tysiące łez-on nie żyje
-Co-Krzyknął Horan, z jego oczy poleciały łzy,a ja tylko poczułam jak moje serce krwawi. Po raz kolejny wtuliłam się w Horana, myślałam, że to uśmierzy ból, po tak ogromnej stracie.
-Niall, ale dlaczego my, przecież tyle przeszliśmy, nie dość, że straciliśmy już jedno dziecko, to teraz drugie. Boże dlaczego, co zrobiłam nie tak.
-Kochanie, nie obwiniaj się-Wypowiedział przez łzy.
-Pójdziemy go zobaczyć ?-Spojrzałam mu prosto w oczy
-Tak, chodźmy pożegnać się z naszym skarbem.
Leżał jeszcze w sali, już odłączony od wszelkiego rodzaju urządzeń. Cały lodowaty, ale co najważniejsze z delikatnym śmiechem na twarzy. Podeszliśmy ostatni raz do naszego skarba i pożegnaliśmy się
-Kochanie, chodźmy już nie mogę znieść tego widoku, nasz mały Louie, on.... nie ma go już z nami
-Dobrze skarbie, musimy poinformować jeszcze rodzinę
-Tak masz rację.
Pojechaliśmy do domu, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, cały czas płakałam, czułam, że to moja wina, tylko i wyłącznie, że byłam okropną mamą. Niall nie ukrywał swoich łez, ale próbował przynajmniej zahamować moje.
Poszliśmy się przebrać i odświeżyć, po czym pojechaliśmy do mojej may, żeby jej o wszystkim opowiedzieć. Jej reakcji chyba nie muszę szczegółowo opisywać, rozpłakała się z resztą jak tata, następnie zadzwoniliśmy do rodziców Niallera ich reakcja była taka sama, powiedzieli jeszcze, że przyjadą jak najszybciej będzie się dało. Pojechaliśmy do Liama i Danielle, a na całe szczęście byli tam wszyscy
-Hej i co z nim-Zapytała Danielle
-On... nie żyje-Ponownie się rozpłakałam, a mój kochany od razu mnie przytulił.
 -Tak mi przykro...
-A.. a gdzie Aanthony ?-Gdy pojechaliśmy do szpitala to Anthonyego zostawiliśmy pod opieką Liama i Danielle.
-W pokoju Eleny, pójdę po niego
-Dziękuję...
-Nie martwcie się, pomożemy wam-Przyszedł Zayn, który również próbował nas pocieszać jak z resztą reszta 1D
-Anthony, zobacz kto przyszedł, mama-Do pokoju weszła Danielle.
-Skarbie, mój-Wzięłam go na ręce-Będziesz naszą malutką cząstkę Louiego-Po czym Niall go wziął,
-To my będziemy się zbierać, mamy dużo do załatwiania w sprawie pogrzebu-Niall poinformował wszystkich.
-No to pamiętajcie, że w razie czego zawsze pomożemy-Dodał Harry.
-Dobrze dziękujemy.
Cały dzień spędziliśmy na załatwianiu spraw pogrzebowych. Oczywiście prasa się dowiedziała, bo jak inaczej, posypała się masa kondolencji. Niektórzy naciągali wiadomości dotyczące jego śmierci, z których wynikało, że jestem wyrodną matką. Niall oczywiście wszystkiemu zaprzeczył na tt i mówił mi, że mam się tym nie przejmować, ale trudno było wytrzymać.
____________________________________________
Taki drastyczny rozdział, ale mam nadziej, że się wam spodoba i będziecie komentować :D :P
Przepraszam, że dopiero teraz ale życzę wam wszystkim szczęśliwego Nowego Roku, dobrych ocen, poznania 1D, dużo zdrowia i szczęścia i czego tam jeszcze chcecie, a i jeszcze, żeby ten Nowy Rok był lepszy od Starego.
/Klaudzia xx <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz